Nie lubię marnować całego urlopu na siedzenie w jednym miejscu, więc w tym roku się trochę przemieszczaliśmy. Pierwszym przystankiem była Wenecja. Wybraliśmy ją z kilku powodów, ale głównie dlatego, że boimy się, że za kilkadziesiąt lat zatonie (poziom wody z roku na rok się podnosi), więc lepiej ją zobaczyć teraz! Naczytaliśmy się wielu ciekawostek, które brzmiały mniej lub bardziej wiarygodnie, więc trzeba było je zweryfikować. To drugi powód. Trzeci – chyba najmniej istotny – to ponoć całkiem ładne miasto! I jest we Włoszech, więc pewnie mają pizzę!
Tytuł miał brzmieć „Czy Londyn można zrobić budżetowo?”, ale miałabym problem, gdyby ktoś chciał sobie zrobić Londyn pod Wrocławiem. <lol> <mnie bawi> Nie wiem, może ktoś szuka odpowiedzi na takie pytania…
Tak czy inaczej, ten wpis będzie o zwiedzaniu Londynu za psie pieniądze. Psy – wiadomo – kieszeni nie mają, więc z monetami u nich słabo. Ja uważam, że nie trzeba mieć góry złota, żeby wyjechać w fajne miejsce. W dalekich destynacjach największym wydatkiem będzie Continue reading
Fajnie jest czasem zrobić sobie dłuższy weekend i pojechać w jakieś klawe miejsce (spoiler: Lizbona to klawe miejsce). Ja potrzebuję kilka takich wyjazdów w ciągu roku. Wcale nie muszą być dalekie, chociaż najlepiej, gdyby przeniosły mnie jak najdalej od pracy, przynajmniej psychicznie! 🙂 Kocham moją pracę, ale nie jestem w stanie odpoczywać mając dwa dni wolnego. Pierwszego dnia myślę o wcześniejszym, a drugiego o tym, co będę robić następnego dnia. Udany mini urlop musi trwać przynajmniej cztery dni. Cztery dni to też zazwyczaj optymalny czas, żeby poczuć klimat jakiegoś miasta. Przy małych miastach można je schodzić wzdłuż i wszerz, przy większych dobrze poznać, a przy ogromnych – odhaczyć najważniejsze zabytki! 😀
Jestem fatalnym turystą, ale dobrym explorerem. Lubię to słowo. Zawsze się gdzieś zgubię (oczywiście, nie z mojej winy! :D), a później znajdę przypadkiem coś ekstra. Chciałabym mieć czas, żeby przygotowywać się do podróży. Ale wolę ten czas poświęcić na czytanie negatywnych komentarzy knajp, do których nie pójdę, albo wyszukiwanie tanich lotów, z których nie mogę skorzystać. Tak, wiele rzeczy w moim życiu nie ma sensu.
City break: Lizbona
Ojej. Ta Lizbona. Bardzo klawe to jest miasto. Ja czasami (w sumie to bardzo rzadko) mam takie uczucie, kiedy przyjeżdżam do nowego miejsca, że mam wrażenie, że jestem u siebie. Wiecie, o co chodzi? No to w Lizbonie tak nie miałam. Continue reading
Cześć i czołem! Walia jest piękna i słyszałam o niej same ochy i achy. Okazuje się jednak, że niekoniecznie dotyczy to miast.
Byłam w Cardiff jakiś czas temu i od wielu osób słyszałam pytanie po co tam jadę/ po co tam byłam. Faktycznie, tu musi być jakiś haczyk. Nawet mój nauczyciel ze szkoły językowej, Brytyjczyk, nie krył zdziwienia i Continue reading
Ponad rok temu zakochałam się w ulicy Dolnych Młynów. Kiedyś była dla mnie zupełnie nijaka – chodziłam tamtędy gdzieś pomiędzy uczelniami, pracą, a biblioteką i sobie myślałam, że taka fajna nazwa, a sama ulica taka ponura. Sklep z piecami, alkoholowy i mały parking przy starych, fabrycznych kamienicach, na którym ludzie po pracy czekają na busa do domu. Z tym mi się ta ulica kojarzyła, i z pluchą i taką jesienną, deszczową pogodą. A później było info, że Continue reading
Wyszukaj
Cześć!
Jestem Magda. Lubię kanapki. Myślę, że to wyróżnia mnie wśród innych ludzi. Czasami będę wrzucać tu jakąś kanapkę, więc jeśli jesteś #teamkanapka stay tuned! :)
Jeśli chcesz wiedzieć, czego nie lubię - kliknij "O MNIE" :)